Sporo czasu minęło od ostatniego posta na moim Home Boutique’owym blogu! A w międzyczasie działo się dużo – żeby nie powiedzieć mnóstwo - rzeczy! Wszystkich nie będę wymieniać, bo najważniejsze jest to, że przenieśliśmy się do nowego domu :)))
Tak miło wreszcie tu być!
Udało nam się złapać końcówkę lata, więc zaliczyliśmy pierwsze kawki przed domem, pierwsze grillowanie i
pierwsze (fantastyczne zresztą) zachody słońca :) Długo będziemy też wspominać pierwszy "obiad," który zjedliśmy w nowym domu z Kasią i Norbertem - pizza prosto z kartonu, jedzona na stojąco, krojona nożykiem do tapet ;)))
Do zrobienia mamy całą listę większych i mniejszych rzeczy. To nic! Najważniejsze, że właśnie tu wracamy każdego
dnia po pracy, żeby cieszyć się naszym kawałkiem miejsca na
ziemi :)
Niepostrzeżenie zapukała do nas pani jesień, w tym roku wyjątkowo piękna i łaskawa, cieszę się, że możemy ją do nas zaprosić :) Na jesienny sezon dziergam szydełkowe poduszki, postaram się wkrótce Wam je zaprezentować. Kupiłam wrzosy i poluję w internecie na ciepły i mięciutki pled na jesienne chłody, najlepiej w jasnej szarości (macie jakieś pomysły, gdzie można takie cudo znaleźć?). Cudnie będzie się zwinąć w kłębek na nowej sofie i dumać, marzyć, planować ...
Powoli dociera też do mnie fakt, że stałam się szczęśliwą posiadaczką ogromnej pracowni :) Koniec ze zgarnianiem rozpoczętej pracy z jedynego stołu w mieszkaniu ;) Teraz moje skarby mają własną przestrzeń.
Pracownia na poddaszu - jak ładnie to brzmi :)))
A oprócz dziergania poduszek ostatnio jestem w nastroju do szycia jesiennych lal, otulonych dżinsem, sztruksem i wełną :)
Poznajcie Matyldę:
Poznajcie Matyldę:
A Tildowy misiek, który również przybrał jesienne barwy, to Bazyli :)
I tak upływają mi teraz popołudnia - pracowicie, ale za to w nowym, coraz piękniejszym otoczeniu :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
i dziękuję za odwiedziny po tej nieprzyzwoicie długiej przerwie :)
B.
Gratuluję pracowni, sama też marzę o niej ale może kiedyś spełni się marzenie:) Lale i miś gotowe już na chłodne październikowe wieczorki dzięki szydełkowym dodatkom:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę z całego serca Ci tego życzę, to taki niesamowity komfort, kiedy człowiek ma trochę dedykowanej przestrzeni, w której może zrobić twórczy bałagan ;)) I nie musi go potem sprzątać!
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jak to miło zamieszkać we własnych 4 kątach ! Mieć miejsca pod dostatkiem na swoje robótki - taka pracownia to prawdziwy skarb ! Lalusie i miś prześliczne W tych cieplutkich sweterkach nie straszne będę chłodne dni;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i cieszę się z Twojego powrotu :))))
Brydziu, masz rację, własne 4 kąty to cudna sprawa, oczywiście nie można powiedzieć, że przychodzi to lekko i bez wyrzeczeń, ale w sumie warto :)))
UsuńBardzo się cieszę, że lale i misiek Ci się podobają, dzierganie sweterków dla nich dało mi sporo frajdy ;)))
Pozdrawiam!
Śliczne! A te sweterki :) Cudo!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :)))
UsuńSuper wieści u Ciebie! Mam nadzieję, że pokażesz nam skrawek swojego nowego królestwa???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myszko, oczywiście, już nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie będzie można robić jakieś sensowne zdjęcia w nowym "królestwie" ;)))
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
Śliczne lale i misio uroczy, nowa pracownia sprzyja tworzeniu:)))
OdpowiedzUsuńJa również czekam na więcej...
Pozdrawiam serdecznie!
Kasia
Kasiu, dziękuję :))
UsuńI przy okazji jeszcze raz dziękuję za piękną deseczkę-serduszko, którą u Ciebie kupowałam (pamiętasz, pisałam, że to dla męża, który uczy się robić sery ;)))
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Ochhh... pojęcia nie miałam, jestem niezmiernie zaskoczona (pozytywnie oczywiście;)))
UsuńJa również jeszcze raz dziękuje za miłe słowa! No i ciekawi mnie jak z tymi serami?
Udanego tygodnia!
A wiesz, że sery wyglądają bardzo obiecująco :))
UsuńCo prawda nie mamy jeszcze warunków, które są niezbędne do dojrzewania żółtych serów, ale te świeże wychodzą mniam ;))
Pozdrowienia, oby do weekendu :))
Matylda mnie urzekła!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję w imieniu Matyldy ;)))
UsuńPozdrawiam!
Gratulacje z okazji przeprowadzki. I rzeczywiście to nic, że ciągle jeszcze coś do zrobienia zostało, że nie wszystko na 100% gotowe :)
OdpowiedzUsuńA lale super Ci wyszły :)
Dziękuję, nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że już mamy przeprowadzkę za sobą :)) Z resztą już jakoś damy radę ;))
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Przeurocze są! I Matylda i Zuzia i Misio, cuda :) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń