środa, 21 listopada 2018

Świąteczny kramik w Pracowni na poddaszu


    Grudzień za pasem, za moment będą Mikołajki, a niebawem Święta :) Przed nami wiele okazji do składania życzeń, robienia niespodzianek i obdarowywania się upominkami. W sklepach już pełno najróżniejszych dekoracji, ale ja stawiam na jakość i unikatowość, czyli handmade :) W mojej Pracowni na poddaszu ruszył świąteczny kramik, a w nim mnóstwo drobiazgów wykonanych ręcznie, z pasją i dbałością o detale, w zimowej bieli, ciepłej świątecznej czerwieni i z odrobiną srebra.     



Patchworkowe gwiazdki do zawieszenia na choince, a może na oknie lub klamce? Dla sympatycznego świątecznego misiaka zawsze znajdzie się miejsce w torbie z prezentami :) 


Piernikowe ludziki mają długą datę ważności ;) Zawsze wywołują uśmiech i kradną serca :) 


Ozdobne woreczki z aniołami to subtelna świąteczna dekoracja, idealny drobiazg dla ceniących elegancję.  


Zawieszki serduszka i ptaszki sprawdzą się doskonale jako choinkowe ozdoby. Na mojej choince nie może ich zabraknąć :)



Dekoracyjne choinki pięknie się prezentują na parapecie w towarzystwie świec lub małych lampioników.  


Klimatyczne szklane lampioniki na tealighty to prawdziwy świąteczny "must-have" :)


Anielskie skrzydełka do zawieszenia gdziekolwiek. Wszędzie wprowadzą zimowo-świąteczny klimat.  


Ręcznie wykonane kartki w lekko rustykalnym klimacie. Wystarczy dodać zawieszkę-serduszko oraz buziaka i świąteczny upominek od serca gotowy ;)  









środa, 14 listopada 2018

Drobiazgi igłą malowane :)


    Witajcie! Połowa listopada oznacza w moim przypadku wir pracy nad świątecznymi dekoracjami, które pojawią się na blogu już niebawem :) A tymczasem, zanim zagości u mnie świąteczna czerwień, kilka fotek w temacie haftu, bo nie miałam jeszcze okazji pokazać, nad czym pracowałam u schyłku lata. 
Po lawendowych zbiorach w naszym ogrodzie mam spore zapasy suszonej lawendy, którą wykorzystuję do wypełniania saszetek zapachowych uszytych z białego lnu. Takie saszetki wkładam do szuflad ze sweterkami, pięknie pachną, odstraszają mole i przypominają ciepłe letnie dni. Oczywiście lubię też, kiedy ładnie wyglądają, dlatego pokusiłam się o ozdobienie ich haftowanymi gałązkami lawendy :) 





Uszyłam też specjalny woreczek do przechowywania ziaren słoneczników, które zbieram po przekwitnięciu kwiatów. Wiosną rozsypię nasiona w ogrodzie. Z tych, które trafią na podatny grunt, wyrosną jak co roku piękne, złociste słoneczniki :) Inspirację do haftu zaczerpnęłam prosto z natury :)           
   






niedziela, 28 października 2018

Jesienne DIY - bukiet w dyni


     Dziś namawiam Was do zrobienia rzeczy bardzo prostej, ale naprawdę efektownej :) Jeśli szukacie pomysłu na przyjemny i nieskomplikowany jesienny projekt DIY, bukiet różyczek w nietypowej odsłonie ozdobi stół i będzie piękną, naturalną dekoracją na jesienny czas. Rodzina i znajomi na pewno będą pod wrażeniem ;) W roli wazonu dla bukietu w intensywnych, prawdziwie jesiennych kolorach, sprawdzi się doskonale nieduża dynia. Wszystko, czego potrzebujecie do zrobienia tej dekoracji, widać na zdjęciu. Kolory, których użyjecie w Waszej kompozycji, oczywiście zależą od Waszej wyobraźni, mnie zależało na nawiązaniu do złotych i pomarańczowych odcieni spadających liści.      
  Na początek odcinamy odpowiedni kawałek gąbki florystycznej oasis i wrzucamy do miski z wodą, żeby dobrze namokła. Po odcięciu górnej części dyni z ogonkiem czas na "brudną" robotę, czyli dokładne wydrążenie miąższu i pestek dyni. Potem trzeba środek dyni wyłożyć arkuszem celofanu i włożyć namoczoną gąbkę. Nadmiar celofanu obcinamy przy krawędzi dyni, żeby nie wystawał na zewnątrz. Czas na najprzyjemniejszą część - formowanie bukietu. Odrywamy listki róż i przycinamy łodygi po skosie na odpowiednią długość, a następnie wtykamy w namoczoną gąbkę, starając się nadać całości ładny, lekko zaokrąglony kształt. Luki między różyczkami można wypełnić na przykład kaszką, tak jak w moim przypadku, lub innymi świeżymi lub suszonymi kwiatkami. I gotowe!
   Taki bukiet będzie zdobił nasz dom przez kilka dni. Kiedy gąbka zacznie przysychać, można dolać odrobinę wody, żeby kwiaty dłużej zachowały świeżość. Jeśli skusicie się na zrobienie własnego bukietu w dyniowym wazonie, koniecznie pochwalcie się efektami :)  
     Udanej niedzieli!          










piątek, 12 października 2018

Cisza i spokój

   
     Kiedy kończy się lato i nadchodzi jesień, mam ochotę zaszyć się w domu i oddawać moim ulubionym zajęciom. Całymi dniami mogłabym szyć, robić na szydełku, piec ciasteczka, szukać nowych inspiracji w książkach i magazynach, planować świąteczne dekoracje... Z dala od hałasu i zgiełku. Marzy mi się tylko cisza i spokój. Tak się składa, że jest to również tytuł książki, w której się zaczytałam i którą chciałabym Wam polecić jako ciekawą lekturę na jesienny wieczór.
      "Cisza i spokój" opowiada wciągające historie ludzi, którzy po latach spędzonych w zakurzonym i zabieganym mieście postanowili zrealizować marzenia i swoje dalsze życie przeżyć na wsi. Wbrew przeciwnościom, na przekór dalszej rodzinie i zdrowemu rozsądkowi, często z zerowym budżetem szukali własnego miejsca na ziemi poza cywilizacją. Nie są to cukierkowe opowiastki w stylu "zamienili imponującą karierę w korporacji na sielankę na łonie natury". Nie brakuje naprawdę trudnych momentów, chwil zwątpienia, ryzykownych decyzji, wrogich zim i złośliwości rzeczy martwych. Za to zdarza się też błogi spokój i poczucie spełnienia. Satysfakcja z odkrywania w sobie siły i umiejętności, o jakie nikt by nas nie podejrzewał. Radość z bycia tu i teraz. Warto zajrzeć do tej książki, zwłaszcza jeśli sami nosicie w sobie potrzebę zmian, coś Was uwiera i pcha w nieznane. Może pomoże bardziej trzeźwo i realistycznie spojrzeć na Wasze marzenia, a może doda otuchy i zainspiruje. Mnie wciągnęła :)    
     A kontynuując temat moich jesiennych przyjemności w domowym zaciszu, otaczam się pamiątkami z naszego urlopu na Lazurowym Wybrzeżu. Drobiazgami, które przywołują beztroskie chwile. Popijam pyszną ziołową herbatkę. Na stole ułożyłam prowansalskie quiltowe podkładki zwane boutis kupione w uroczym sklepiku w Grasse, deseczkę z drewna oliwnego i słomkowy koszyk. Szyszki też przywiozłam z wakacji. Pilnowała ich zadziorna mewa zamieszkująca porośnięty wielkimi sosnami park w starej dzielnicy Cannes, ale jakoś udało mi się je zwędzić, kiedy nie patrzyła.  
     Przed wyjazdem na urlop doskonale wiedziałam, że powrót do rzeczywistości z tych wszystkich cudnych, skąpanych w południowym słońcu miejsc nie będzie łatwy. Dlatego wymyśliłam sposób, żeby osłodzić sobie podróż powrotną. Tuż przed wyjazdem zamówiłam kilka nowych drobiazgów do domu - żeby milej było wracać ze świadomością, że w domku jest miło i ładnie. Sprytne, prawda? ;) Dość długo szukałam nowych poduszek na jesień i w końcu zdecydowałam się na poszewki z Dekorii. Podoba mi się, jak chłodny szarobłękitny odcień oraz tweedowa krata komponują się z ciepłym drewnem, a wykończenie z pomponików dodaje im uroku. Jestem też bardzo zadowolona z nowej lampy, którą znalazłam w EK Concept. Do podstawy z postarzanego drewna dobrałam ciemnoniebieski aksamitny abażur i mam teraz dodatkowe klimatyczne oświetlenie obok sofy. Turkusowa poduszka w złote liście to już moje dzieło. Liście pomagał mi zbierać w parku mój mąż, a potem wystarczyło tylko pokryć je złotą farbą do tkanin i odcisnąć na materiale. Jeśli szukacie inspiracji na jesienny projekt DIY, bardzo polecam :) Ja pracuję już nad kolejnymi w zaciszu mojej pracowni.
     Udanego weekendu :) 
                       




















piątek, 5 października 2018

Wakacyjne wspomnienia - Lazurowe Wybrzeże


     Wróciliśmy z wakacyjnych wojaży prosto w objęcia wczesnej jesieni :) Ale romantyczne zaułki starej dzielnicy Cannes, gdzie mieścił się nasz hotel, lazurowy odcień wody i piękne widoki skąpanej w słońcu Riwiery oraz smak najlepszych na świecie brioche i bagietek na długo pozostaną w naszych wspomnieniach. Na samą myśl o przepysznych winogronach z pobliskiej Prowansji, kupionych na targu Marché Forville, jeszcze cieknie nam ślinka, o genialnej pizzy z kozim serem, miodem, migdałami i majerankiem, którą zaserwowano nam w Grasse, nie wspominając ;) Jak okiem sięgnąć, wszędzie widać klimatyczne knajpki, które w porze obiadowej zapełniają się po brzegi gośćmi z różnych stron świata. Jesz sobie obiadek łokieć w łokieć z parą eleganckich Francuzów, a kelnerzy lawirują pomiędzy gęsto ustawionymi stolikami, aż wir powietrza porywa serwetki z kolan. Była też okazja wstąpić do cukierni Ladurée, żeby skosztować pastelowych makaroników w towarzystwie podwójnego espresso, które jakimś cudem zawsze jest we Francji takie jak powinno - nie za mocne, nie za kwaśne, jednym słowem magnifique ;) W Nicei zaskoczyły nas za to lody w kształcie dużych makaroników, tak smaczne jak urocze :) Uczta dla oka i podniebienia ;) 

     Urzekła nas również niezwykła roślinność - wysokie palmy, potężne sosny, drzewa oliwne, pomarańcze i cytryny, które można zerwać wprost z drzewka, bujne kwiaty w intensywnych kolorach. W gorącym klimacie radzą sobie doskonale i kwitną jak szalone, chociaż pewnie z pomocą systemów nawadniania, których zauroczeni turyści nie dostrzegają ;) No i wreszcie wisienka na torcie - dachy kryte ceglastą dachówką i okna przystrojone w drewniane okiennice w różnych odcieniach zieleni i błękitu. Całe mnóstwo urokliwych, często nadgryzionych zębem czasu okiennic! To właśnie dla takich widoków byłabym w stanie rzucić wszystko i przenieść się na południe Francji ;) 

     Nasz pobyt na Lazurowym Wybrzeżu, choć niedługi, bo tygodniowy, dostarczył nam niezapomnianych wrażeń estetycznych, smakowych i zapachowych, dlatego z prawdziwą przyjemnością wybierałam zdjęcia do dzisiejszego posta. Mam nadzieję, że i Wam przyjemnie będzie je oglądać :)) Zapraszam w słoneczną podróż po francuskiej Riwierze :)


Cannes:








Klimatyczna stara dzielnica Le Suquet:












Promenada Croisette ze słynnym hotelem Carlton:








Monaco i Monte Carlo:











Grasse:





Fabryka perfum Fragonard:





Nicea:











Pyszności na deser :)




  


     
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...